Miasto > Park

Alejki

(1/10) > >>

Cantharis Riverwool:

Cheryl Hope:
Weszłam niespiesznym krokiem, prowadząc na puszorku mojego szczeniaka, który bardziej niż spacerem zainteresowany był obgryzaniem moich butów. Podziekowałam w myślach Bogu, iż zamiast markowych szpilek wybrałam wygodne znoszone adidasy. Zabrzęczała moja komórka. Wygrzebałam ją z tylniej kieszeni dżinsów i zaczęłam przeglądać sms-y.

Cantharis Riverwool:
Spacer.. tak, spacer jej dobrze zrobi. Wszystko, co wymaga wysiłku fizycznego dobrze jej robi. Cantharis szła nieco szybkim tempem. Wiedziała, że przyciąga na siebie tłumy gapiów. Kto normalny chodzi w stroju kaskaderskim po parku? No kto? No Aris. Ale ona miała gdzieś ludzi, robiła co chciała. Chwilowo przystanęła przy ławce, aby wyciągnąć telefon i odpisać ojcu sms'a.

Cheryl Hope:
Opadłam z westchnieniem na ławkę. Sms okazał się wiadomością od brata. Poznał jakąś dziewczynę. Zanim wyjechałam obiecaliśmy sobie, że pierwsi będziemy wiedzieć o swoich potencjalnych partnerach, jak to siostra z bratem. Uśmiechnęłam się do siebie, pokręciłam głową i odpisałam. Schowałam telefon. Rozejrzałam się, wdychając rześkie powietrze, gdy coś przykuło moją uwagę. Niedaleko ode mnie przechodziła dziewczyna, na oko w moim wieku, z protezą zamiast nogi. Natychmiast, jak to ja, zaczęłam sobie wyobrażać, co też mogło się stać, że została tak doświadczona. Chart, szczekając piskliwie, podleciał do dziewczyny, machając ogonem i domagając się głaskania.

Cantharis Riverwool:
Spojrzała znad telefonu na psa i skończyła pisać sms'a. Rozejrzała się i zauważyła jakąś dziewczynę. Pewnie jej pies, tak w każdym razie wydawało się Aris. Głaskać czy nie głaskać? No cóż, lepiej nie, bo jeszcze tamta będzie się czepiała. Nucąc pod nosem ruszyła przed siebie, nie oglądając się za siebie.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej