Miasto > Park

Alejki

<< < (2/10) > >>

Cheryl Hope:
Wydarłam się do psa, ale szczeniak jak to szczeniak, pobiegł dalej za dziewczyną. Westchnowszy po raz drugi, zwlokłam się z ławki i podreptałam za pupilem, wołając go raz po raz. Nie chciałam go udusić, ciągnąc za smycz, toteż dogoniłam go i wzięłam na ręce, wyrywającego się i wykręcającego jak ryba wyjęta z wody.
- Sorry, za psa. Strasznie ciekawski szczeniak. - zwróciłam się do dziewczyny, upuszczając Raista na najbliższą ławkę.

Curly "Multi" Petherson:
Co w ogóle sprawiło, że Curly wyszła z domu? Curly Petherson? TA CURLY? Na pewnk nie roznosi ulotek, z tym nie chodziła by po parku... prędzej siedzialaby na ziemi w fast foodzie i wpychała po cztedy każdemu, kto by tam wchodził. Więc, co skłoniło ją do wyjścia?   Potrzeba świerzego powietrza! Czy ckś.. nie wiadomo, chyba każdego od czasu do czasu bierze na spacer. Nie tako zwykły! Ta Pani popyla na świat na rolkach. Nie zwarzając(?) na to, że co chwilę jest bliska upadkowi. Tak to jest, gdy w wieku 19 lat uczysz się jeździć na rolkach!

Cheryl Hope:
Podekscytowany szczeniak znowu zaczął wyrywać się i szczekać, tym razem na widok dziewczyny na rolkach. Pięć minut uspokajania wzięło w łeb. Postawiłam rudzielca na ziemi, poprawiając mu puszorek i przygotowując się duchowo na kolejną szarpaninę z moim adia. Mając nadzieję, że to odwróci jego uwagę od przechodniów, wyciągnęłam z torby jaskrawozielony gryzak o kształcie kości.

Cantharis Riverwool:
- Umm.. spoko, nic się nie stało - rzekła do dziewczyny, która właśnie przeprosiła ją za zachowanie swojego psa. Podciągnęła rękawy.

Cheryl Hope:
Jest. Udało się. Chart rzucił się na zabawkę jakby od tego zależało jego życie. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam ponownie na dziewczynę.
- Szczerze, jednocześnie nie mogę się doczekać, kiedy dorośnie, ale i chciałabym żeby był wiecznie szczeniakiem. - klapnęłam na ławkę, potrząsając głową, by odrzucić grzywkę z twarzy.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej